sobota, 31 sierpnia 2013

Dalszy ciąg...

Ciąg dalszy czarno-zielonego naszyjnika, otrzymał ode mnie imię Czarnuszek z Lasu (bo z zielonym szkłem weneckim 10mm), kojarzy nam ( szefowej B. i mnie) z modnymi kiedyś ów luksferami ściennymi.
 Nieprawdaż? :)


A tu moja dzisiejsza praca, ta nazywa się „Miłość  Werony” Biel niewinnej miłości i czerwień przelanej krwi. A wszystko muśnięte haftem frywolitkowym. :D



Pozdrawiam!




Piękno widzi w człowieku ten kto kocha to co widzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde Twoje odwiedziny bloga są dla mnie ważne, każdy nawet najmniejszy komentarz nadaje sens prowadzenia bloga dalej :)
Wielkie dzięki!!!