Ciąg dalszy czarno-zielonego naszyjnika, otrzymał ode mnie imię Czarnuszek z Lasu (bo z zielonym szkłem weneckim 10mm), kojarzy nam ( szefowej B. i mnie) z modnymi kiedyś ów luksferami ściennymi.
Nieprawdaż? :)
A tu moja dzisiejsza praca, ta nazywa się „Miłość Werony” Biel niewinnej miłości i czerwień przelanej krwi. A wszystko muśnięte haftem frywolitkowym. :D
Pozdrawiam!
Piękno widzi w człowieku ten kto kocha to co widzi.
...czarny sutasz króluje. Juz niedlugo powstanie naszyjnik do jexiennej kolekcji.
Oraz już trochę ukszyałtowany Toffik :-)
Wszystkie koraliki, to szkło weneckie, kulki i kabosOnki we wszystkich kolorach do mojej dyspozycji! :-) :-) :-)
czwartek, 1 sierpnia 2013
Miało być wrapowo, a znowu jest sutaszowo :D Trudno.
Jak na złość kolory granatowego sutaszu wyszły zdechle. Ale wyobraźcie sobie moi mili, że ten jaśniejszy to błękit, taki jak czyste niebo a ten granato-szatawo-coś to żywy granat. A pomarańcze nawet nawet jeśli chodzi o kolor :D
To są na razie tylko elementy, z których coś wykombinuję ;)